Witam po weekendzie... W środę.

Witam po przerwie.

 Dziś może troszkę o mojej metodzie pisania. Zawsze robię to spontanicznie, nie potrafię planować jak ma wyglądać tekst i się tego trzymać. Nigdy nie zapisuje planu. Nie lubię, poprawiać tekstu. Pisząc „A house divaded" wygląda to identycznie. Fabułę wymyślam na bieżąco.  Wcięłam się w bohatera i próbuje stworzyć w swojej głowie jego świat, przenoszę się do niego i podczas pisania jestem jego elementem. Pewnie dlatego główni bohaterowie mają ze mną tak wiele wspólnego. Konstrukcja tego świata opiera się na emocjach głównego bohatera. Podczas pisania, jak wspomniałem wcześniej jestem przez jego elementem i naprawdę żyję wydarzeniami, które się w nim odbywają. Każda linijka wzbudza we mnie różne emocje. Można powiedzieć, że ma to niesamowity efekt. Na czas pisania, czuję się jakbym naprawdę był twórcą/odtwórcą historii. Dlatego właśnie zrezygnowałem z dążenia mistrzostwa stoickiego. Co polegało na byciu obojętnym na wszystkie wydarzenia. Mędrzec stoicki był mądry i wolny, utrzymywał spokój nawet tuż po śmierci jego najbliższej osoby. Stoicyzm traci tym więcej jeżeli uznamy, że życie polega na odczuwaniu. Wtedy życie stoika jest po prostu nudne. Często nawet najbardziej smutne wydarzenia są dla nas powodem do śmiechu przez długie lata... 

Jak to właśnie jest z tą filozofią... 

Powtórzę po raz kolejny, to co mówią wszyscy filozofia to umiłowanie mądrości... Mądrość każdy pojmuje na własny sposób. Dla mnie jest to coś podobnego do umiejętności dojrzałego pojmowania świata oraz krytycznego myślenia. Od tego się zaczęło zanegowania tego co uważałem za prawdę. Tego co nie dawało wystarczających odpowiedzi i co mojej głowie pasowało do wyglądu tego świata. To jak uważam Ja, a nie jak chcą inni żebym uważał filozofia dała mi coś na wzór wyzwolenia. Jednak chcę zwrócić Waszą uwagę na słowa im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Sprawdzają się one tylko wtedy gdy przejmujemy się rzeczami, na które nie mamy wpływu. Na co też mam swoje rozwiązanie. Więcej robić mniej gadać. Nie przejmować się tym, że nie mamy na to wpływu, nie myślmy o tym i starajmy się zmieniać świat tak jakbyśmy mieli na niego realny wpływ. Wiem, że to zabrzmi głupio ale nakręcajmy spiralę dobroci. tj. jeden dobry uczynek motywuje kolejny. Ja staram się to robić od dłuższego czas efekty to niesamowite. Jeszcze jedno, nie piszcie nigdy negatywnych sentencji. Krótko to można pisać tylko o pozytywach oraz w pozytywny sposób o tym co chcecie zmienić. 

Jutro tj. W czwartek pierwsza próba występu, dzięki temu dzisiejszy dzień będzie należał do przyjemniejszych będę miał trochę więcej czasu. Oczywiście już zarezerwowanego. Jadę spotkać się ze znajomymi.

Komentarze

  1. Ciekawa jestem tej książki. Może coś o niej więcej wspominałeś, ale jestem tu od niedawna i nie wiem nic, poza tym, co napisałeś w tym poście. Trochę nie zgadzam się z Tobą. Są rzeczy, które nie są zależne za bardzo od człowieka, a nie da się nimi nie przejmować. One nas zmieniają. Pozostawiają szramy na psychice i ciężko jest oczekiwać, że taka osoba nie będzie się martwić. Nie wszyscy są też urodzonymi optymistami i ekstrawertykami. Filozofia to dziedzina, w której mogą się znaleźć i pesymiści, i optymiści, co jest piękne. Ale rozwiązanie "więcej robić, mniej gadać" nie rozwiąże problemu zamartwiania się od tak.
    Dobra, nie chcę Ci tu robić epopei.

    Pozdrawiam
    https://zsensemibezsensu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wspomnienie prezentacji

Mój stosunek do sceny...

Ucieczka od rutyny i nudy- czyli wyżywanie się na papierze...